Obserwatorzy

czwartek, 28 września 2017

Idzie jesień...

...a właściwie do nas przywlokła się już w maju i się zasiedziała:))).
Poranki i wieczory dają się we znaki , więc udziergałam coś cieplutkiego:


To nie kocyk, tylko ponczo:)).


Takie proste, ze złożonego prostokąta, ale za to ze wzorem na jednym brzegu.


Aparat fotograficzny nie chciał ze mną współpracować i zdjęcia wyszły troszeczkę nieostre:(.


Za to Zosia nie migała się od pracy:


I grzecznie pozowała do zdjęć:).


O! Tutaj widać prawdziwy kolor, ja go nazwałam "jagody ze śmietaną"


Zosia przygotowana do pierwszego spaceru, z apaszką żaden wiatr niegroźny:).

Na drutach już narzucone oczka na następne jesienne udziergi:).


Było dla ciała, to teraz dla ducha:).
Dzisiaj w Kąciku czytelniczym:


Druga część trylogii, czy życie nie może biec spokojnie?
Jednak nie, życie musi być ciekawe i zaskakujące:).


Czasami trzeba dostać od życia porządnego kopa żeby zrozumieć co się traci.

Dzisiaj to wszystko, wracam do drutów:).
Pozdrawiam Wszystkich jesiennie i cieplutko:).
Małgosia.



piątek, 15 września 2017

Woreczek bieliźniany nr 8 - z monogramem:).

Kolejny woreczek, tym razem z monogramem:



Wyszedł bardzo eteryczny i delikatny, haftowałam nitką jedwabną i kolorami wybranymi przez przyszłą właścicielkę:


W realu haft jest lekko połyskliwy:).


Mam nadzieję, że spełni swoją funkcję.


Uwielbiam robić takie drobiazgi:).


Wykończenie standardowe, ale bardzo subtelne, nie przytłacza haftu.

Myślę, że nie zanudziłam Was moimi woreczkami, mam w planie jeszcze klika,ale to za jakiś czas.


Jeszcze kącik czytelniczy:


Trzecia część i już ostatnia, a szkoda, bo czytało się wspaniale:))), ale co dobre szybko się kończy.
Czy można żyć w dwóch światach? Czasami przydałaby się taka ucieczka, ale lustro w mojej łazience nie ma takich zdolności:)).


Czy można kochać za bardzo? Czy warto? Jak wiele trzeba poświęcić, i czy koniecznie siebie?

Na dzisiaj tyle, jeszcze chwilę podziergam, żebym miała czym się pochwalić w następnym poście:).
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie:).
Małgosia.

piątek, 8 września 2017

Co nie co...

W ostatnim poście obiecałam pokazać co dłubię na szydełku, więc dotrzymuję słowa:


Popełniłam bieżnik , miał być w stylu rustykalnym, chyba mieści się w tych granicach.


Miejsce docelowe na stylowej ławie, więc na moim stole prezentuje się, jako tako:).


Choć nie przepadam za wzorem ananasów, to w tym w bieżniku bardzo mi się podoba.


Wyprany, wykrochmalony czeka na zmianę miejsca:).

Jako, że minął kolejny miesiąc chwalę się postępami w moim domku:


Z każdym krzyżykiem bliżej końca:


Widać pierwszą lukarnę i mam nadzieję, że w najbliższym czasie spadnie kolejna kartka,a ja przesunę się w prawo i dobrnę do brzegu, a później praca w dół, ależ mam dalekosiężne plany:)).


Kącik czytelniczy otwarty:


Książka grubaśna, ponad 700 stron, ale czyta się "lotem błyskawicy":).
Jak bardzo można zniszczyć sobie i innym życie dążąc do upragnionego celu?
Okazuje się, że można, ale czy warto? Warto, życie wybacza nam wiele potknięć.


Kolejna seria:), jestem w trakcie drugiego tomu, czekam na trzeci.
Jedno małżeństwo z czterdziestoletnim stażem i cztery córki, które nie do końca są szczęśliwe.
Szczęśliwy dom nie do końca jest taki szczęśliwy, ale nad tym trzeba pracować:).

Następnym razem kolejny woreczek, ale już dużo dzieje się na drutach, bo przecież jesień za pasem:).

Pozdrawiam Wszystkich cieplutko i dziękuję za odwiedziny u mnie:).

Małgosia.