Obserwatorzy

środa, 28 września 2016

Kocykowo-salowo.

Choćbym nie wiadomo, jak się starała, to i tak ciągle mam tyły, ale postaram się je nadrobić (jakby to było możliwe:)).
Zacznę od kocyka, który już miesiąc temu zawędrował do właścicielki, ale mi wcześniej udało  się zrobić kilka jego zdjęć:






Wyszedł taki sporawy, ale dosyć szybko się go robiło, dla odmiany zrobiłam go na drutach, a wykończyłam na szydełku:










Myślę, że te muszelki dodały mu uroku:).
Choć wzór nie wyszukany to efekt końcowy chyba znośny:





Zostało tylko poskładać:





I wyekspediować do celu:





Kosteczka zmieściła się w torebce i nawet uszu nie oberwała:)).

Powolutku też powstaje mój salowy czerwony domek:





Z miesiąca na miesiąc powstaje go troszeczkę:





Miałam nadzieję, że tępo będzie szybsze, ale nie w każdą niedzielę mam czas, żeby zasiąść do haftowania:





Krzyżyk do krzyżyka i coś się wyłania:





Tu kominki:):





Tu drzewo ze szczytem domu...
Może następnym razem będzie troszeczkę więcej:).



Niektóre z Was pytają, jak znajduję czas na czytanie, ja po prostu jestem genetycznie i rodzinnie uzależniona od książek:). Czytają od zawsze moi Rodzice, czytała moja Teściowa, czyta Mąż, dzieci także się zaraziły więc ja nie miałam wyjścia:).
Tak poważnie nie wyobrażam sobie życia bez książek.
Tym razem zacznę od czegoś na poprawienie humoru:





Czasami proste sprawy można tak zagmatwać, że powstanie świetna książka.

Stara miłość nie rdzewieje, tylko trzeba do niej dorosnąć:





Nie każdy dostaje drugą szansę:).





Czy w życiu wszystko  musi być doskonałe?

Koniec na dzisiaj, bo jutro kolejny pracowity dzień.
Pozdrawiam Wszystkich jesiennie i kolorowo:).
Małgosia.