Obserwatorzy

wtorek, 31 marca 2015

W locie...

...między myciem okien, a odgruzowywaniem domu przed Świętami udało mi się skończyć obrusik:


Rzuciłam go tylko na podbitkę rozłożoną na dywanie żeby zrobić zdjęcie, nawet pomagała mi Kamisia formować, ale na razie to tylko tyle, bo obrusik będzie prezentem.
Jak przyjdzie jego pora zostanie wyprany, wykrochmalony, uszyta będzie do niego podbitka i dopiero wtedy zrobię mu porządne fotki.
W tym "locie" to dużo się mieści i udało mi się także skończyć haft księżyca z "Salu księżycowego":


Nie prezentuje się zbyt ciekawie, ale dopiero został uwolniony z tamborka.
Myślę, że po oprawieniu będzie miłym prezentem,
Żeby nie mieć wolnych przebiegów zaczęłam coś nowego:


Docelowo będzie to lambrekin, a może dwa, nie mogę się zdecydować, bo sama koronka to około 28 cm plus szelki to ponad 30 cm, ale zamiast szelek wykończyć pasem lnu, będzie bardziej na bogato. Decyzja przede mną,a jak na razie dłubię dalej:


Przybywa choć kilka rzędów każdego dnia.
Dzisiaj krótko, bo jeszcze biegnę wykrochmalić serwetki, obrusy i pościel, a jutro ciąg dalszy przygotowań do Świąt:).
Spokojnej nocy życzę Kochani, choć podobno wszędzie ma wiać.
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie:).
Małgosia.

niedziela, 22 marca 2015

Wiosna...

Przed chwilą usłyszałam w radio, że na południu pada śnieg, a u nas na północy przez całą zimę nie napadało tyle, żeby ulepić bałwana. Przez to i nadejście wiosny jest jakieś inne, niby wszystko budzi się do życia, a tak na prawdę wcale nie usnęło, Było kilka burych dni, ale przy plusowych temperaturach nie odczuwało się jako zimowe, na początku marca +18 stopni to trochę dziwne.
Jedno co mnie cieszy to to, że ranki są takie rześkie i ptaki śpiewają, a po pracy jeszcze jest jasno i można coś porobić, a nie od razu zapadać się w fotel:)
Nasze zwierzaki to już całkiem zaakceptowały wiosnę, włóczą się po okolicy do oporu, jedynie Gunia z racji wieku (14 lat) zażywa powietrza z umiarem, a potem okupuje mój ulubiony fotel:


Koty po nocnych wyprawach odsypiają w dzień:


Franusia trafiła na nasłoneczniony fotel.


Lusia zadekowała się na koszu z praniem przygotowanym do prasowania:).
Największym rozrabiaką jest Kamisia, budzi mnie o brzasku, dziś 5.10, pilnuje żebym wpuściła kociarnię do domu, zaserwowała śniadanko, a później trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo psinka ma wiele pomysłów do zabawy:


"Czy te oczy mogą kłamać?" Oj, mogą, mogą:).
Ostatnio najlepszą zabawą jest ganianie kaczek nad rzeczką, a nawet w rzeczce.


"Muszę sprawdzić czy koleżanki już przypłynęły?"
Powrót do domu najczęściej kończy się kąpielą, bo po drodze wykopuje jakąś dziurę, albo wytarza się w kretowisku i przy okazji przytarga jeszcze jakąś zabawkę, dzisiaj brzozowe pieńki:).
Troszeczkę wyrosła nam ta puchata psinka:


Jeszcze trochę nie zmieści się w ulubionym fotelu:).
Między domem, pracą i zwierzyńcem udaje mi się choć troszeczkę podziergać.
Mój obrusik ma już dwa rogi i trzeci zaczęty:


Oczywiście podbitka nie wyprasowana, ale co nie co już widać:


W lekkim zwisie:)


Zdjęcie z wysokości,


Jeszcze nie widać efektu, bo po skończeniu jeszcze pranie i blokowanie, ale już teraz zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że do końca miesiąca się z nim uwinę:).
Na dzisiaj tyle, idę chwilkę odsapnąć przed kolacją, oczywiście z robótką w ręce:)
Pozdrawiam Wszystkich cieplutko w niedzielne popołudnie:).
Małgosia.

piątek, 6 marca 2015

Odmiana.

Wiosna za oknem, więc na jakiś czas odkładam grube druty (ile wytrzymam ?)
Ostatnimi czasy przypomniałam sobie o szydełku i postanowiłam wydziergać malutki obrusik:


Trochę się rozpędziłam, bo środek to prościzna, ale powoli zaczynam dziergać wzory kwiatowe i tutaj zaczyna się dłubanina:


Miał być maleńki:)), ale delikatnie się rozrasta, przeznaczony będzie na okrągły lub kwadratowy stolik i docelowo podbitka będzie granatowo-kobaltowa, tylko chwilowo leży na soczystej zieleni, bo akurat taki kawałek materiału miałam pod ręką:)).
Inne moje prace powoli się dłubią, choć ostatnio udało mi się skończyć choinkę, którą zaczęłam haftować w ubiegłym roku:


Nie pomyliły mi się święta, ale po prostu czasami muszę odłożyć to co robię i szybciutko zrobić coś innego:). Choineczka i tak troszeczkę poczeka za nim zostanie poduszką, bo zaplanowałam, że będzie miała koleżankę, ale kiedy ją wyhaftuję jeszcze nie wiem, mam nadzieję, że do grudnia zdążę:)).
Wróciłam też do "Salu księżycowego", bo zbliża się termin jego ukończenia i mam nadzieję, że się wyrobię w czasie, choć u mnie różnie to bywa:)).
Już dużo do końca mi nie zostało:


Troszeczkę zmaltretowany ten księżyc, ale praca nad nim wre:)).
Dzisiaj króciutko, bo jeszcze choć troszeczkę chcę podziergać obrusik, a jutro mam wolny dzień i muszę odgruzować dom i okolicę:)).
Pozdrawiam wszesno wiosennie:)
Małgosia.